Homilia
Publikujemy homilie ks. Henryka Boguszewskiego sdb, wygłoszoną na pogrzebie ks. Kazimierza Lewandowskiego (31.03.2011 r.):
„Tu Ks. Kazimierz Lewandowski. Nie mogę odebrać twojego telefonu. Nagraj wiadomość, ale wcześniej pięknie się uśmiechnij.”
Kaziu wiem, że nie odzwonisz. Tak trudno też się uśmiechnąć. Nagram jednak wiadomość do Ciebie.
Siostry Mario i Ewo ze swoimi rodzinami, rodzino zmarłego Zbigniewa – brata! Bliżsi i dalsi krewni.
Wasza Ekscelencjo, Ordynariuszu Kościoła Koszalińsko - Kołobrzeskiego.
Przewielebny Księże Inspektorze Inspektorii Świętego Wojciecha.
Obecni tu byli Inspektorzy: (ks. Jerzy Worek, ks. Zbigniew Łepko) i ci którzy byli przed Wami. To wy formowaliście salezjańską sylwetkę ks. Kazimierza ufając Mu i powierzając odpowiedzialne funkcje w Inspektorii.
Księża Dyrektorzy i Proboszczowie, Współbracia Salezjanie, Siostry Salezjanki.
Jego koledzy kursowi - rocznik święceń 1974 (dwóch jest a misjach).
Bracia w kapłaństwie, Siostry i bracia w charyzmatach swoich Założycieli
Szanowni Przedstawiciele Władz Państwowych!
Delegacje różnych parafii z bliska i z daleka a przede wszystkim młodzieży z domów w Trzcińcu i Rzepczynie. Młodzieży Ruchów Żywego Kościoła. Zacytuję słowa Mariusza wczoraj usłyszane: „bez Oazy daleko byśmy nie zajechali”
Młodzieży Szkół Salezjańskich.
Jak on was kochał?!!! Znał po imieniu. Was, wasze dzieci. Interesował się wami.
A także wszyscy, którzy uczestniczycie w tej uroczystości przed monitorami swoich komputerów, dzięki bezpośredniej transmisji lokalnej telewizji TV Asta.
Aleksander Abdułow – ceniony aktor. Zmarł w Moskwie na początku stycznia 2008 roku, w jednym z ostatnich wywiadów, śmiertelnie już chory, powiedział: „Pan Bóg zachował dla siebie długość życia a szerokość podarował nam”.
Zacznijmy od długości.
Metryka Chrztu z roku 1948 z numerem 112
Kazimierz Stanisław Lewandowski
Urodzony 1.03.1948
Ochrzczony 29.03.1948
Rodzice: Stanisław i Janina z d. Matusik
Blankiet nie ma rubryki: rodzice chrzestni
Podpisany proboszcz parafii ks. Stanisław Cybulski.
I Komunia – nie dotarłem do dokumentów.
W roku 1954 został przyjęty do Liturgicznej Służby Ołtarza.
Bierzmowanie: nr 754/58
Imię Paweł
11.V.1958r
Świadek Bierzmowania – Lewandowski Józef
Bierzmował: arcybp Antoni Baraniak
Świadectwo maturalne z dnia 4.06.1966r. wydane przez Liceum Ogólnokształcące w Pile.
Ma już skończone 18 lat, gdy pisze następujący podanie:
„Do Przewielebnego ks. Dziekana ks. Jana Cybulskiego:
Uprzejmie proszę o przyjęcie mnie do Towarzystwa Salezjańskiego. Jako długoletni ministrant poznałem tryb życia i pracę Synów Św. Jana Bosko i wydaje mi się, że wstępując w jego szeregi pójdę za głosem powołania. Oświadczam również, że do Towarzystwa Salezjańskiego chcę wstąpić dobrowolnie niekierowany ludzkimi względami, lecz jedynym moim pragnieniem jest służyć Bogu a przez to zbawić swoją duszę. Kazimierz Lewandowski.” Prośba jest bez daty, ale wolno sądzić, że było to 14.06.1966r, ponieważ taka data widnieje na krótkim życiorysie złożonym razem z prośbą.
Wszystkie następne prośby o kolejne ponowienia ślubów zakonnych i święcenia, maja podobny tekst. Czasem są ubogacone dodatkiem:
„… pragnę pozostać w tym Zgromadzeniu na zawsze”
„….pragnę pracować dla chwały Bożej”
„….pragnę dopomagać innym w zbawieniu a przede wszystkim młodzieży”.
Ks. Jan Cybulski wystawia w 1966 roku tzw. Świadectwo Moralności. By nie przedłużać zacytuje pewne jego fragmenty:
„……Pochodzi z dobrej, bardzo praktykującej rodziny. Jest najstarszym z czworga dzieci. Od jedenastu lat jest bardzo czynnym i gorliwym ministrantem, od dwóch lat prezesem ministrantów. Na naukę religii chodził wzorowo, do kościoła przychodzi codziennie, nie rzadko wraz z całą rodziną. …..Jest zdrów, dosyć sprytny i zaradny. Cieszy się dobrą opinią swoich przełożonych i nauczycieli i otoczenia a przede wszystkim kolegów. Pod względem moralnym bez zarzutu. Rokuje jak najlepsze nadzieje na przyszłość. …..”
Przyjęty do nowicjatu pod kierunkiem magistra ks. Edwarda Bielawskiego rozpoczął salezjańską drogę.
Bieg życia (Curriculum Vitae)
ks. Kazimierza Lewandowskiego
Piła, 1.03.1948 r. – Szczecin, 25.03.2011 r.
29.03.1948 r. – chrzest w parafii Świętej Rodziny w Pile
1966 – 1967 – nowicjat w Kutnie Woźniakowie
16.08.1967 r. – pierwsze śluby zakonne
1967 – 1974 – formacja seminaryjna w Lądzie
09.07.1972 r. – śluby wieczyste w Skawie
15.06.1974 r. – święcenia kapłańskie przyjmuje w tym kościele, w którym od lat był ministrantem. Udziela ich ks. Bp Wilhelm Pluta ordynariusz diecezji Gorzowskiej. Na posadzce tego kościoła leżałeś z ks. Bolesławem Leciejem wsłuchując się w spis świętych, którym powinniście dorównać. Wybrzmiała Litania do Wszystkich Świętych.
1974 – 1978 – duszpasterz i katecheta w Główczycach
1977-1978 – student FPL w Lublinie
1978-1983 – duszpasterz w Dębnie Lubuskim
1983-1985 – duszpasterz w parafii Św. Rodziny w Pile
1985-1991 – dyrektor i proboszcz w Czaplinku
1991 – 2006 – dyrektor ośrodka wychowawczego w Trzcińcu
2006- 2007 – duszpasterz w parafii św. Jana Bosko w Szczecinie
2007 – 2011 – dyrektor ośrodka wychowawczego w Rzepczynie.
W swej historii byłeś wiele razy przewodniczącym lub członkiem wielu komisji młodzieżowych.
26.03.2011. o godz. 7.11 (9.11) otrzymałam SMS: Kazik niestety w nocy zmarł. Ewa. Sprawdziłem, miał 63 lata i 25 dni.
Okazało się, że, krótko przed północą jeszcze w święto Zwiastowania otworzono mu bramy nieba. Pewnie Skrzatuska Matka Boża, uśmiechając się powiedziała: „zdążyłeś, bo za chwilę rozpoczynamy tu w niebie i tam na ziemi wspominanie Dobrego Łotra”.
Tak nagle brzeg, na którym my jeszcze stoimy, odsunął się pozostawiając Go samego. A tak wiele chciał nam jeszcze powiedzieć:
O swojej miłości do Boga, która daje siłę,
O charyzmacie ks. Bosko, który go urzekł na zawsze,
O kapłaństwie i służbie Kościołowi, któremu był wierny do końca Mszału
O nadziei, z którą patrzył w oczy nowym, zbuntowanym wychowankom,
O młodzieży, dla której żył,
O rodzinie, dla której był oparciem,
O tym, że można wiele, jeśli się kocha,
O tym, że po upadku można wstać i dalej być jeszcze bardziej wiarygodnym świadkiem! Ojcem! Nauczycielem!
Szerokość
Spróbujmy wejść w ten drugi wymiar podarowany nam przez Boga – szerokość. Niech mi p. Abdułow wybaczy, że będę mówił o głębokości.
„Tylko ręka, która kreśli, może pisać poprawnie”. Motto DROGOWSKAZÓW autorem, których jest Dag Hammarskjod - sekretarz ONZ.
Jakiś czas walczyłeś ze sobą, by do tej prawdy dojść. Wiem ile Cię to kosztowało. Wygrałeś! Kolejny raz pokazałeś klasę.
W centrum Monachium, niedaleko od Marien Platz, stoi perła baroku, kościół p.w. św. Jana Nepomucena. Otóż architektura kościołów barokowych jest zawsze taką, że ołtarz główny z centralnym obrazem, zastygłymi w ruchu figurami robi wrażenie otwartych drzwi do nowej rzeczywistości. Kościół nie jest zamknięty. Patrząc z wielkim szacunkiem na obecnych tu twoich wychowanków ks. Kazimierzu, twierdzę, że byłeś dla tych poszukujących a często przez los dotkliwie skrzywdzonych, takimi właśnie drzwiami w inne, lepsze życie, byłeś ich nadzieją. Stałeś w drzwiach kościoła, w drzwiach do sacrum, którego oni nie znając bali się, i zapraszałeś. A potem działał Chrystus przez pozostawione nam Sakramenty.
Zastanawiam się jak to robiłeś?
Pisze jeden z internautów - Ks. Motyka Tomasz:
„Dzisiaj po latach miło jest wspomnieć, że było się uczniem ks. Kazimierza nie tylko na katechezie, ale i w Oazie. Trudno jest mi dziś powiedzieć, co miał w sobie, bo przecież nie grał w piłkę, nie grał na gitarze, nie opowiadał kawałów, a chciało się usiąść obok Niego jak Ewangeliczna Maria u stóp Jezusa”.
Wiem, gdzie tkwi tajemnica tej siły przyciągania – Podpowiedziała mi Edyta Stein – w 1998 kanonizowana „Trzeba być niczym szyba, przez która światło Bożej miłości oświeca świat. Szyba ta nie może być ani matowa ani brudna gdyż wówczas ograniczałaby światło”.
Ks. Tomasz ciągnie dalej: „Nigdy nie mówił, że możesz zrobić coś w połowie, złościł się jak widział, że nie pragniemy zrobić czegoś do końca tylko połowicznie.
Czym nas zaraził:
miłością do Chrystusa
szacunkiem dla Kościoła
ufnością do Maryi (szczególnie Skrzatuskiej)
drogą w Oazie
sensem życia w cieniu Krzyża
….I dlaczego to coś tak bardzo dziś nie popularne i szykanowane sprawiło, że spróbowaliśmy pójść tą drogą, że mimo chwilowych wahań, błędów z utęsknieniem wracaliśmy do tego, co mówił. Bo widzieliśmy, że tym żyje, że jest autentyczny bez kompromisów.
Nie pomylił się ks. dziekan Cybulski wystawiając przed 38 laty cytowane już, Świadectwo Moralności.
Miałem przed oczami dokument nazwany Karta Oceny Pracy podpisany przez ks. Inspektora Jerzego Worka z datą 2.12.1998r. Ocena pracy: wyróżniająca. A oto kilka zdań poprawnie wyrwanych z całego długiego uzasadnienia:, „gdy chodzi o oddziaływanie na wychowanków, ks. Kazimierz jest dobrym i cenionym wychowawcą. Ukończone studia i specjalizacje pozwalają mu dotrzeć do wnętrza wychowanków. Chłopców poranionych osobowościowo, agresywnych i nieufnych, po kilku miesiącach intensywnej pracy przemienia. Przemienia ich serca i osobowość. Chłopcy odzyskują zaufanie do dyrektora i wychowawców, odnajdują się we wspólnocie, pogłębiają więzy braterskie, rozumieją potrzebę nauki w szkole i zdobywania zawodu, są podatni na dalsze oddziaływania i wewnętrzną formację”.
Zachował się inny piękny dokument: Za szczególne zasługi dla Gminy Czaplinek Rada Miejska w Czaplinku uchwałą Nr XV/115/03 z dnia 22 grudnia 2003 r. nadaje ks. Kazimierzowi Lewandowskiemu tytuł HONOROWEGO OBYWATELA MIASTA CZAPLINKA. Zauważali Cię Twoją pracę. Cenili to co robiłeś dla społeczeństwa.
Pamiętasz jak nas w tym właśnie Czaplinku, nie wiem czy w tym samym budynku, ale w Urzędzie Miasta w 1979r w czasie Dnia Wspólnoty wezwano na przesłuchanie w sprawie prowadzonej w tej parafii Oazy. Było nas dwóch a ich pewnie z ośmiu. Kilku z Koszalina. Doświadczyliśmy prawdziwości słów: „Nie myślcie, co będziecie mówić. Duch Święty…..”. Wyciągnąłeś ręce nie lękając się kajdan. Chyba się przestraszyli. Obyło się bez konsekwencji. Szatan boi się męczenników. Zrozumiał, że więcej szkody wyrządzi Kościołowi nagłośniając pojedyncze, negatywne przykłady z życia ludzi Bogu poświęconych niż zapełniając więzienia odważnymi świadkami. Dla sprawiedliwości historycznej muszę dodać, że przewodniczący i miejscowi ludzie ratusza byli bardzo dobrzy. Spotykaliśmy się później.
Na chwile oddam głos wychowankom i wychowawcom!
Małgorzata Głowa (11 lat księgowa w Trzcińcu)
Kazimierz powtarzał tym, co nie mogli pojąć, na czym polega praca w Trzcińcu „to jest dom i tak masz postępować jak we własnym, a chłopcy to twoje dzieci. ……Kochał te dzieciaki i one o tym wiedziały”.
Ks. Wojciech Pettke
Siedem lat spędzonych z ks. Kazimierzem w Trzcińcu to kolejny piękny czas. I tu chyba najbardziej doświadczaliśmy wszyscy (pracownicy, wychowankowie i współbracia) tego bogactwa osobowości naszego kochanego „Czarnego”, dzięki któremu Trzciniec był dla nas wszystkich przede wszystkim domem i rodziną a nie placówką i zakładem. Świadectwa byłych wychowanków, zaproszenia na błogosławieństwo związków sakramentalnych, chrztów czy po prostu zwykłe odwiedziny są tutaj najbardziej wymowne.
Kaziu! Wiesz, co Ci napisał Świrus. Posłuchaj
Łukasz Borysewicz(Świrus):
Ksiądz Kazimierz to nasz (Kaziu). Dalej pamiętamy Go jak najbardziej Kochanego człowieka nie umiem tego opisać jakie miał do nas podejście nie traktowaliśmy Kazia jako ,,Dyrektora” to był nasz dziadek:((([*]
Łukasz! Dziękuje ci za te słowa.
A Grzesiek dodał:
Grzegorz Jaciszyn:
Dla mnie byłeś i jesteś jak Ojciec. Nigdy Cię nie zapomnę. Ojcze Kazimierzu do zobaczenia w Niebie.
Były wychowanek MOW Rzepczyno
Ela:
Serce Rzepczyna przestało bić wraz z odejściem naszego ,,Księciunia” , bo tak nazywaliśmy księdza Kazimierza…żal, ból rozpacz…jak żyć dalej bez niego…
Sylwek Bokowski
Do końca życia pamiętać będę także Msze Święte odprawiane przez Ks. Kazimierza. Każdego dnia w kaplicy w Trzcińcu mogłem uczestniczyć w przepięknej Eucharystii. Do dziś mam przed oczami niedużego, siwego Księdza, który w trakcie PRZEISTOCZENIA miał łzy w oczach. Niekiedy przez 5 minut wpatrywał się w Chrystusa, tak jakby z nim rozmawiał, tak jakby prosił Go o pomoc dla każdego chłopca z naszego Domu Młodzieży. To w tej kaplicy dojrzewała moja wiara. To tam doświadczałem żywego Chrystusa, który zstępował na ołtarz.
… 2 tygodnie temu rozmawialiśmy przez telefon, zapraszał do Rzepczyna. Pod koniec marca chciałem jechać….
Niestety nie zdążyłem…”
Ja Też nie zdążyłem. Umawialiśmy się spotkać w końcu lipca w Rzepczynie. Miałem być z młodzieżą z Rosji.
Na stronie internetowej parafii Bolechowo, znalazłem takie ciekawostki o św. Janie Bosko:
Wzrost: 163 cm (ks. Kazimierz też tyle mierzył)
Rysopis: twarz okrągła, szerokie oczy
Znaki szczególne: bezgraniczna miłość do młodzieży, optymizm i poczucie humoru, maksyma "Odrobina dobra wszystko naprawi”
Żelazna Wola: „Chcę być w czołówce postępu”. Niestrudzony w pracy. Salezjanom mawiał; „Odpoczynek w niebie”
Sposób bycia: miły, swobodny, wewnętrznie uporządkowany
Temperament: żywy, skłonny wręcz do zuchwałości - „Gdybym nie został księdzem, stałbym się rewolucjonistą”.
Serce: ogromne jak morze
Inteligencja: praktyczna, konkretna i skuteczna w działaniu
Pamięć: nadzwyczajna
Jego życzenie: „Oczekuje was wszystkich w niebie”
Zasłynął jako: kapłan, spowiednik, kaznodzieja, wychowawca, społecznik…,
Nade wszystko był przyjacielem, wychowawcą oddanym, bez reszty, młodzieży. Tajemnicą Jego sukcesu i oryginalnością Jego pedagogiki był system, który sam nazwał prewencyjnym (zapobiegawczym), zbudowany na trójmianie: rozumie, religii i miłości.
Zgadzacie się ze mną wszyscy wychowankowie ks. Kazimierza – spotkaliście na swej drodze ks. Bosko. A wobec Niego nie można pozostać obojętnym.
To prawda! Nie zdążyliśmy się z Nim spotkać. Wypowiedzieć swoich uczuć. A nawet gdybyśmy zdążyli, to tak jak Go znam, w połowie zdania by nam przerwał. Wierzę, spotkamy na swej drodze kolejnego ks. Bosko. Kolejnego ks. Kazimierza, Ojca, Księciunia, Czarnego, Dziadka.
Serce Trzcińca, Rzepczyna nie przestało bić. Będzie biło tak długo jak długo będą żyć jego wychowankowie i ich wnuki. Mówiliście o tym przed Mszą św. – w każdym z was pozostała jego cząstka.
Miałeś rację księże Jacku, kiedy wczoraj mówiłeś ze łzami w oczach: Umarł prorok. Umarł prorok, którego ojczyzną było serce młodego człowieka.
Z wpisów i wspomnień w Internecie:
„Mam nadzieję, że uda się nam zachować Jego spuściznę. Może potrzeba było Jego cierpienia i ofiary, aby poruszyć nasze serca. Zaprosić na nowo do spotkanie w miłości z Chrystusem, do tego, czym nas zaraził. Może…
z Listu do Hebrajczyków
„Pamiętajcie, bracia, o tych, co wam przewodzili, którzy głosili wam Słowo Boże. Rozważając kres ich pielgrzymki, naśladujcie ich wiarę. Jezus Chrystus wczoraj i dziś ten sam - i aż na wieki! Nie dajcie się zwieść różnym obcym naukom”.
z Księgi Hioba
Hiob rzekł: „Oby moje słowa zostały zapisane, oby na piśmie zostały utrwalone.
Oby rylcem z żelaza i ołowiem zostały na zawsze wyryte na skale.
Ja wiem, że mój Obrońca żyje!
Z Ewangelii
Zostawcie wreszcie to swoje Emaus. Biegnijcie szybko do Jerozolimy i rozgłaszajcie spotkaliśmy Pana....
Amen
PS. Takie zdanie wpisałem wczoraj do oazowego pamiętnika:
„Kaziu pomyśl jeszcze o nowych powołaniach do służby w Kościele w różnych formach ich realizacji”.!!!