loading...

Poniedziałek XVII tygodnia okresu zwykłego | Wspomnienie obowiązkowe Św. Jana Marii Vianneya | czytania na dziś

Imieniny: Dominiki, Dominika, Protazego

Informacje

Zamknij wpis

Subiektywnie o zjeździe w Lądzie

Każdy chyba ma takie miejsce, do którego od czasu do czasu lubi uciec. Żeby odetchnąć, pomyśleć, a może i nawet schować się na chwilę przed światem i codziennymi problemami.  Zaryzykuję stwierdzenie, że dla nas – osób związanych z SWE – takim miejscem jest Ląd. 

Może jest to trochę uwarunkowane przyzwyczajeniem i wieloletnią tradycją, ale zdaje się, że nie istnieje żadne lepsze miejsce na zjazd studentów i pracujących.

Tak, spotkaliśmy się tam znów – w piątek, 11 kwietnia. Dlaczego zaczęłam nieco melancholijnie? Bo i trochę melancholia mnie ogarnęła, kiedy próbowałam zebrać myśli siadając do pisania. Wiele się zmienia. Ostatnio na zjeździe w Lądzie byłam dwa lata temu i wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Począwszy od subiektywnych przeżyć, na tych widocznych gołym okiem aspektach skończywszy. Nie muszę chyba tłumaczyć, że dla mnie, osoby, która właściwie wychowała się w SWE, było sporym zaskoczeniem (żeby nie napisać – rozczarowaniem), że na zjeździe nie spotkałam ani księdza Leszka, ani księdza Darka, ani księdza Wojtka... No tak, idzie nowe i nic na to nie poradzę. Ludzie. Ich też pojawiło się znacznie mniej. I małżeństw nie przyjechało tak dużo jak zazwyczaj. Pierwsza myśl była taka, że mogłam ten weekend spożytkować jednak inaczej. Ale wiecie, co sprawia, że lubię wracać do Lądu? Spokój. Taki prawdziwy, że uszy aż bolą od ciszy. Wystarczył jeden dłuższy spacer, jedno spojrzenie z oddali na klasztor, żeby uświadomić sobie, że tutaj czas płynie, przynajmniej dla mnie, trochę inaczej. Trochę wolniej. Zwłaszcza, kiedy wyjeżdża się z dużego miasta, gdzie zewsząd dociera mnóstwo bodźców, a każdy dokądś się spieszy.

Specyfika SWE polega między innymi na tym, że nawet jeśli się kogoś zbyt dobrze nie zna, to i tak często ma się mnóstwo wspólnych wspomnień. Kilka wspólnych pielgrzymek czy akcji – to w jakiś sposób jednak łączy ludzi. Nie wspomnę już o przyjaciołach, którzy, spotkani w takich „zjazdowych” okolicznościach, sprawiają, że to, co i tak jest dobre, staje się jeszcze piękniejsze. Mam na myśli taką zwykłą radość z doświadczania obecności drugiego człowieka. Możemy pożartować, porozmawiać na różne tematy, ale kiedy trzeba – klękamy razem do modlitwy. Czas oczywiście był i na to, i na to. Wspólne eucharystie, konferencje, rozmowy w Oratorium do późnych godzin nocnych – pod tym względem nic się nie zmieniło.

Pamiętam, że pisząc dwa lata temu relację ze zjazdu, byłam ogarnięta euforią z tego powodu, że mogłam na nim być. Tym razem przeżyłam ten czas o wiele spokojniej, bez wielkich fajerwerków. Ale kiedy przyjechałam do domu i pomyślałam o weekendzie spędzonym w Lądzie, w mojej głowie wyraźnie brzmiało jedno zdanie: JEDNAK chciałabym tam wrócić.




Salezjanie

Towarzystwo Salezjańskie Inspektoria pw. św. Wojciecha

ul. Św. Jana Bosko 1, 64-920 Piła

tel. 067 352 27 20, fax 067 352 27 56 / towsalez@pi.onet.pl

Array ( [status] => 1 )