List misjonarza ks. Andrzeja Borowca SDB
To tak w skrócie o mojej służbie na misjach.
A witam po jakimś czasie. Jak zwykle u mnie dość obowiązków. Znów zostałem sam ze współbraćmi starszymi i wieloma obowiązkami, więc zastępstwa, spowiedzi, różne zebrania i oczywiście biuro z pracownikami. I tak od rana no nocy jakieś zajęcia. Dobrze, bo nie ma czasu na nudę. Coraz więcej Zgromadzeń, przeważnie żeńskich prosi o msze, spowiedzi, itp. W ubiegłym tygodniu odprawiałem u Karmelitanek, spowiadałem u sióstr miłosierdzia (Bojanowskiego, Kumińskiego) i u wielu innych. I tak tydzień zleciał niepostrzeżenie. Czasem mam kilka mszy pod rząd W różnych rejonach oddalonych znacznie od siebie, ale takie są zajęcia misjonarza zawsze na ¨pierwszej linii frontu´. Dobrze, bo człowiek służąc czuje się potrzebnym innym. Dziś niedziela i to misyjna, przed chwilą wróciłem z mszy (ok 20 km od mojej wspólnoty), następnie odwiedziny współbrata starszego, który jest w domu seniora ( ma schizofrenię i było mi ciężko się nim zajmować dzień i noc), tam u sióstr augustianek ma dobrą opiekę, także medyczną. Następnie powrót do domu na obiad, godzina odpoczynku i wyruszam w inną część na swoją służbę. Powrót pod wieczór do wspólnoty i tu mam chrzty, wystawienie Najświętszego Sakramentu, modlitwy i przygotowanie kolacji dla mnie i starszych współbraci, których mam 6 schorowanych. I tak dzień zleci. A w tygodniu podobnie. Nie mniej jednak jestem zadowolony z tych powierzonych obowiązków i oby tylko zdrowie dopisywało. Po za tym teraz u mnie wiosna w pełni z gorącami przeszło 30 st. C i z oczekiwaniem na deszcz, bo kilka miesięcy nie padało i wszystko jest suche , zwierzętom brakuje pokarmu. Teraz trochę zaczyna się chmurzyc i daj Boże by przyszedł upragniony deszcz. W naszym ogrodzie rosną pięknie warzywa i owoce a i różne kwiaty. To tak w skrócie o mojej służbie na misjach.
Pozdrawiam wszystkich i zapewniam o mojej pamięci w modlitwie
Ks. Andrzej Borowiec SDB
Misjonarz Cochabamba - Boliwia