A w Afryce +40°C, czyli co słychać na misjach
Co może się znajdować w dalekiej Kenii, na pustyni, w miejscowości Korr? Wioska Don Bosco – bo tak nazywają Kenijczycy miejsce działalności Salezjanów. O swojej pracy na Czarnym Kontynencie będzie opowiadał nam misjonarz - ks. Waldemar Jonatowski sdb.
Teren na którym pracuje ks. Waldemar nie jest zbyt przyjazny. Są to praktycznie dwa rodzaje pustyni; jedna jest w stronę gór, z drugiej strony kolejna pustynia, trochę bardziej kamienista. I na tym trudnym terenie budują Salezjanie. Do tej pory udało im się zrobić kościół główny, dom salezjański (mały i już bardzo stary i zniszczony), Dom sióstr (pochodzących z Indii – jest wśród nich jedna Kenijka), ośrodek zdrowia (obsługiwany przez siostry i osoby świeckie), przedszkole dla okolicznych dzieci, bursa dla dzieci ze szkół podstawowych (jeden budynek dla dziewcząt – obsługują siostry, drugi dla chłopców – obsługiwany przez Salezjanów), hall parafialny który służy do różnych spotkań i kulturalnych imprez, małe muzeum lokalnej kultury, budynek dla klas (wieczornej nauki), garaże, boiska do różnych gier sportowych. Jest więc tego sporo.
Duża parafia, dużo problemów
Ale parafia to nie tylko ta jedna wioska. Parafia w Korr rozciąga się na ok. 80 km w stronę gór i 60 km w innych kierunkach. I niech ktoś powie, że tutaj w Polsce ma daleko do kościoła. –Mamy do tego dwie w terenie: Lengima – 40 km od nas i Ngurunet: 50 km. Ale msze święte niedzielne (w piątek i w sobotę) odprawiamy też w klasach szkolnych szkół – mówi ks. Waldemar – wszędzie daleko i często ze względu na warunki nie możemy dotrzeć do miejsca. Już nie mówiąc, że w przypadku awarii samochodu spędza się nie tylko godziny ale i noc czy dzień w samochodzie.
Jednak to nie odległości są najgorsze, lecz problemy życia codziennego. Jest bardzo gorąco. Nie ma tu dostępu do “normalnego” zaopatrzenia (np. chleb mają tam raz na jakieś 2 miesiące, wody bardzo często brakuje, tą do picia kupują raz na jakiś czas z miasta). Nie ma normalnego prądu (jest jednak solar, co pozwala na używanie czasami urządzeń elektrycznych) i nie ma dostępu do telefonu.
Problem jest też z porozumiewaniem się. W użyciu są 4 języki: angielski, swahili, samburu i rendile. Czasami na niektórych mszach mówię kazanie w angielskim i potem 3 osoby po kolei tłumaczą na inne języki. Nie jestem pewny jak ten ostatni tekst wychodzi… prawdopodobnie nie to co miałem na myśli – wyznaje misjonarz.
Na terenie gdzie pracuje ks. Waldemar istnieje też problem z konfliktami plemiennymi. Dosyć często zdarzają się napady i to z zabójstwami włącznie. -Jednak ludzie są tu bardzo pozytywnie nastawieni do salezjanów; są żądni wiedzy i wiary. I to jest wspaniałe - uspokaja ksiądz Jonatowski.
Misjonarz to kapłan + pomocnik + nauczyciel + lekarz + ewangelizator + wychowawca
Praca duszpasterska na takim terenie wygląda całkiem inaczej. Oprócz duszpasterstwa znanego w Polsce, to misjonarz tam przede wszystkim ewangelizuje. A do tego większy nacisk kładzie się na pracę z młodzieżą i dziećmi. Do tego muszą skoncentrować uwagę na pomocy humanitarnej. -Ze względu na częste głodowe warunki, próbujemy również zapewnić ludziom pomoc żywnościową i z tym dotrzeć do odległych wiosek – mówi misjonarz. Służą wraz z siostrami pomocą medyczną – mobilny ambulans, którym dowożą szczepionki do dalekich wiosek.
A do tego przez sport i kulturę dają młodzieży możliwość odkrywania talentów, jak również dostarczyć choć trochę rozrywki. -Mamy też projekty rozwojowe np. prowadzimy drążenie studni głębinowych oraz budowę mini zapór na wodę.
Do pracy misjonarza dochodzi także edukacja: formalna jak i nieformalna. Szkoły jako takiej tam nie mają (jeśli nie liczyć przedszkola). Są natomiast szkoły podstawowe w terenie obsługiwane przez salezjanów wspólnie z państwem. -Niektóre z nich były przez nas wybudowane a potem oddane państwu – dumnie przyznaje ks. Waldemar - jedna szkoła ciągle jest jeszcze w kościele. Za jakiś czas mam nadzieję, że państwo skończy budowę klas szkolnych obok kościoła i będzie można przywrócić właściwą funkcje kościołowi – dodaje. Salezjanin-misjonarz regularnie jeździ do 7 szkół podstawowych na msze święte i przygotowania do sakramentów. Do niektórych podróż trwa dwa dni! Najdalsza szkoła jest jakieś 80 km od wioski ks. Bosko.
A do pracy nauczyciela dochodzi rola wychowawcy w nauczaniu nieformalnym. -W tym tygodniu zaprosiliśmy grupę SHALOM, która miała przez dwa dni seminaria podkreślające wagę pokoju i współpracy pomiędzy plemionami i klanami. – przedstawia ks. Jonatowski.
Pamiętaj o pracy misjonarza!
Katolicy w Polsce muszą pamiętać o swoich braciach w wierze w Afryce, którzy zamiast dzień dobry mówią nebey barite. Wesprzeć prace misjonarzy można przez Salezjański Ośrodek Misyjny. Ważna jest też także modlitwa za tych co poszli na cały świat głosić Ewangelię.